Polska, Świdnica

ewangelicki kościółek

10 października 2008; 193 przebytych kilometrów




świdnica



W Świdnicy czekali już na nas Wiola i Paweł.

Najpierw poszliśmy obejrzeć kościółek pokoju. Ponieważ nie odrobiłam zadania domowego ;) i wcześniej o nim nie poczytałam, to bardzo miło mnie zaskoczył. Jest śliczny! Ewangelicki kościółek w kratkę :) Z zewnątrz jest piękny, ale w środku jeszcze piękniejszy! Nie widziałam jeszcze nigdy takiego kościółka, więc zrobił na mnie duże wrażenie. Bardzo ładnie zdobiony, ma kilka pięter empor, gdzie kiedyś zasiadali ludzie w czasie nabożeństwa. Już z tego tylko widać, jak wielka to kiedyś była parafia! I piękne organy. I pięknie rzeźbione ławki. W ogóle wszystko mi się tam podobało. Najchętniej weszłabym na górę, ale niestety się nie dało.
Szkoda tylko, że nie można było w środku robić zdjęć :(

A przy kościółku... stary ewangelicki cmentarz... czyli dla mnie raj! Taki z prawdziwego zdarzenia, zarośnięty zielskiem. I tylko szkoda, że nie znam na tyle niemieckiego, żeby choć coś zrozumieć z inskrypcji na nagrobkach, bo te stare zwykle są bardzo ciekawe.

Poszliśmy na rynek. A tu bardzo ładnie odnowione kolorowe kamieniczki. I młoda dziewczyna, która stwierdziła, że trzeba być nienormalnym (żeby nie zacytować dosłownie), żeby tu robić zdjęcia, bo przecież nic tu ciekawego nie ma. Hmm, pewnie wszędzie są tacy mieszkańcy, ale żal, że nie potrafią docenić swojego miasta. I wysiłku ludzi, dzięki którym tak ładnie to wygląda.

Na koniec jeszcze katedra. Przypomina mi trochę tą z Pragi, na zewnątrz podobne rzeźby (interesujące poprzyglądać się niektórym z bliska) i rzygacze. Wnętrze zamknięte, ale wszystko widać przez kratę. Oczywiście mnie i Gabi wpadł do głowy pomysł, żeby wdrapać się na wieżę, tym bardziej, że była kartka, ale jakiś ksiądz (hmm, chyba nie taki tam sobie ksiądz, skoro przy nim stał nowiutki passacik ;)) powiedział, że się nie da. A biuro parafialne czynne tylko przez godzinę po południu. Szkoda.